Nie jesteśmy naukowcami – jesteśmy po prostu fotografami. Chcemy rozumieć sprzęt jaki jest naszym narzędziem pracy, fotografujemy, oglądamy, wyciągamy wnioski. Dzisiaj porcja dotycząca czułości matrycy Leica M9. W zrozumieniu naszych wniosków będą pomocne poniższe testy Dxo:
http://www.dxomark.com/index.php/en/Camera-Sensor/All-tested-sensors/Canon/EOS-5D-Mark-II
http://www.dxomark.com/index.php/Camera-Sensor/All-tested-sensors/Nikon/D700
http://www.dxomark.com/index.php/en/Camera-Sensor/All-tested-sensors/Leica/M9
Są to testy czułości matryc cyfrowych w aparatach. Prawdę mówiąc dość nudne liczby, które niekoniecznie opowiadają jakąś historię. Jeżeli zajrzycie do zakładki ISO Sensitivity graph i porównacie wartości:
Leica M9: ISO 2560 = 2244
Canon 5dmk2: ISO 3200 =2133
Nikon D700: ISO 3200 = 2566
to zobaczycie labulatoryjne/liczbowe potwierdzenie naszych dość organoleptycznych wniosków.
Kiedy piszemy że musimy wymuszać w Canonie 5dmk2 jedną przesłonę więcej w czułości ISO matrycy niż w Leica M9 mamy dosłownie na myśli (a nawet odrobinę więcej) to, co pokazują powyższe zacytowane testy. Leica M9 przy ISO 2560 uzyska wynik 2244, Canon aby uzyskać taki wynik potrzebuje ISO rzędu 4000. Dokładając do tego dużą łatwość fotografowania Leica M9 oraz fakt, że czasy uzyskiwane ‘z ręki’ na dalmierzu mogą być o wiele dłuższe niż na cyfrowej lustrzance – tutaj czas 1/ogniskowa jest momentami marnotrawieniem światła, natomiast na cyfrowej lustrzance będziemy już poruszać się w zakresie mniej ostrych zdjęć.
Podsumowując w liczby… ta sama scena może być sfotografowana za pomocą Leica M9 z mniejszym ISO i dłuższymi czasami ekspozycji – gdy zsumujemy te dwie rzeczy – różnica może spokojnie sięgać 2EV (dwóch przesłon światła czyli dla przykładu albo zamiast ISO3200 ISO800, albo zamiast f2 domykamy do f4. Cała rzecz – budowanie ekspozycji – to temat na kilkugodzinny workshop, może kiedyś się pokusimy.
Fotografując Leica M9 trzymamy się starej zasady expose color slide films for the hightlights and let the shadows fall where they may. Naświetlaj kolorow pozytyw (slajd) na światła i pozwól cieniom umiejscowić się tam gdzie mogą. Szczerze mówiąc – jest to dokładny cytat z instrukcji Leica M6 (strona 29). Wg naszej percepcji – matryca M9 reaguje w światłach podobnie do slajdu – nie wybacza zbyt wiele błędów ekspozycji – zawiera dużą ilość szczegółów i półtonów. Całościowo – obrazek z Leica M9 sprawia dla nas wrażenie kolorowego negatywu typu Kodak Portra. Duża ilość informacji w cieniach – niebywale łatwo wydobywalna, szczególnie w niskich czułościach. Tak więc Leica M9 to takie połączenie trzech światów – analogowego detalu ze slajdu, smaku analogowego negatywu i… cyfrowych plików.
Ziarno (tak nazywamy szum w M9) kontra szum (Canon 5Dmk2) to kolejny aspekt. Ziarno w M9 jest łatwo usuwalne (jeżeli jesteśmy szumofobami) i nadal mamy detal w obrazku. Robiąc zdjęcia z dłuższym czasem naświetlania zaobserowaliśmy, że przyrost ‘szumu’ na wysokich ISO jest dużo mniejszy niż na Canonie 5mk2. W scenach nocnych – gdzie bardzo łatwo przepalić światła Leica M9 radzi sobie bardzo dobrze – rejestrując rzeczy najistotniejsze i najbardziej widoczne – światła, z całym zapasem szczegółu obrazu. Ponieważ naświetlamy na światła, cienie lądują tam gdzie relatywnie ich miejsce w ekspozycji – wszystko odbywa się prosto, na wydrukwach wygląda to super.
Przy okazji przemyśleń a propos ekspozycji doszliśmy do dość ciekawego wniosku: bardzo wielu fotografów buduje ekspozycję aby uzyskać zdjęcie jaśniejsze niż rzeczywista sytuacja. Nie buduje tego oświetleniem, po prostu uczekuje przy braku światła magicznego ‘tadam’ z matrycy aparatu. Wyciskanie z sensora 2EV więcej niż jest aktualnie światła w scenie nie powoduje nic innego niż generowanie szumu matrycy. To jest chyba coś, co większość fotografów musi przemyśleć – rzeczywiste światło, rzeczywista wartość LV jaką mamy w scenie. Prawdziwe światło – bo póki co żadna matryca nie jest źródłem światła.
I na koniec – jako wytłumaczenie braku zdjęć ‘testowych’ – fotografowanie linijek to żart, porównywanie czegokolwiek na czymś innym niż dobrej jakości odbitka to nieporozumienie i strata czasu.
Wróćmy więc z tych liczbowych fascynacji do rzeczywistego świata. Sobotni koncert Waclaw Zimpel Quartet. Dwa zdjęcia, pierwsze z Leica M9 @ 28mm, f5.6, t1/60, iso1600, drugie zrobione Nikonem D700 @50mm, f3.2, t1/125, iso2500.
Dwa zdjęcia, dwie ogniskowe – ale skupmy się na muzyku grającym na tubie – to Per Åke Holmlander (po lewej na dole na pierwszym zdjęciu). Ilość światła padającego na tą osobę jest taka sama na obu zdjęciach, może różnica jest 1% używając eyedroppera w Photoshopie (oczywiście – biorąc pod uwagę inną mimikę na obu zdjęciach – czyli sprawdzamy wartość z neutralnej części skóry). Sumując wartości ekspozycji różnica jest 1EV na korzyść Leica M9 (sumując czas ekspozycji, przesłonę i czułość). Oczywiście – takie porównanie może mieć jakiś zakres błędu – powiedzmy z dużym zapasem – rzędu 33% wyniku czyli 1/3EV. Leica M9 jest nadal o 2/3EV “lepsza/jaśniejsza/szybsza”. Oczywiście, inne ogniskowe, inne obiektywy (co akurat przy teście w którym porównujemy ekspozycję zawężonego obszaru zdjęcia – nie ma znaczenia). Światło było to samo, ciągłe, obiekt był cały czas w tym samym miejscu. Jedna przesłona światła pomiędzy dwoma aparatami, dwoma różnymi matrycami. CCD vs CMOS. Leica M9 zadziwia nas codziennie. Oczywiście – te porównanie, nasze wnioski – nie mają mieć wymiaru naukowego. Po prostu staramy się zrozumieć matrycę jaką mamy w aparacie i myśleć o ekspozycji uwzględniając właściwości matrycy – te plusy i minusy, które potem są na zdjęciu.
W każdym razie – limit ISO do 2500 jest nieco mylący w stosunku do Leica M9. Rzeczywistość nieco się różni od parametrów jakimi epatują broszury marketingowe. Miłego dnia!
PS. więcej zdjęć z tego koncertu wkrótce.
12 Comments
Add comment Cancel reply
This site uses Akismet to reduce spam. Learn how your comment data is processed.
Bardzo ciekawy wpis, właściwie mini artykuł. Daje do myślenia. Zacząłem się w związku z tym tekstem i zamieszczonymi tu informacjami zastanawiać nad tematem “oszukanego ISO”. Wszystko się sprowadza do tego, że cyfrówki nas nieco oszukują tak? A więc ISO 3200 w moim D700 to tak naprawdę ISO 2566, ISO 400 to w rzeczywistości ISO 327 itd. W związku z tym rozpatrując hipotetyczną sytuację:
1. ustawiamy dwa aparaty cyfrowe na statywach obok siebie, z obiektywami tej samej ogniskowej, wycelowanymi tak, że “łapią” dokładnie ten sam kadr, z dokładnie takim samym światłem (np. fotografujemy jakieś malowidło na ścianie, oświetlone światłem stałym, niezmiennym)
2. jeden z aparatów ma “oszukane” ISO”, drugi idealnie odwzorowuje rzeczywistą czułość ISO
3. oba w trybie manualnym ustawiamy tak samo, czyli np. przesłonę na f/3, czas na 1/100 s., ISO 400
4. pstrykamy zdjęcia
I teraz pytanie: czy pomimo tego, że jeden z aparatów w rzeczywistości był “mniej czuły”, zdjęcia z obu aparatów będą tak samo naświetlone czy tez jedno z nich będzie “jaśniejsze” a drugie nieco “ciemniejsze”? Bo jeśli oba są identycznie naświetlone, to oznaczać to może tylko tyle, że elektronika aparatu “podciągnęła” nieco ekspozycję (rozjaśniła zdjęcie) poza naszą wiedzą?
No bo przecież nie ma mocnych 🙂 Trzy parametry decydujące o ekspozycji (czas, przesłona, czułość) to jak żonglerka, ale jednak z zasadami. Zmieniając jeden parametr, musimy brać pod uwagę dwa pozostałe, jeśli chcemy otrzymać tak samo naświetloną klatkę. Skoro jeden z tych parametrów jest “oszukany”, to czy np. czas migawki albo przesłona wówczas też są w rzeczywistości inny niż podaje to nam aparat?
Marcinie, sprowadza się to wszystko do jednej rzeczy: jeden system powoduje zbyt duże zaufanie do producenta. Dwa systemy = początek myślenia. W torbach jeździ z nami Canon 5dmk1, który wg nas na dworzu bije na głowę 5dmk2 ilością detalu w światłach. trzy systemy, cztery różne matryce. żonglerka właściwościami.
Wracając do pytania: nie ma chyba cyfrowej matrycy idealnie odwzorowującej wartości ISO/ASA. co ciekawe odstępstwa od normatywnych wartości ISO nie są liniowe czyli nie da się tego przyjąć że jak ISO100=160 to ISO1600=2500. ten ‘odstrzał’ ISO może być z jakimś wzrostem arytmetrycznym lub wręcz skakać w dół/górę w zależności od wartości czułości ISO. Stawiając obok siebie (lub naprzemiennie na jednym statywie) w tej samej scenie trzy różne aparaty (np. Canon Nikon Leica) uzyskasz trzy różne ekspozycje, pomimo, że parametry będą we wszystkich trzech przypadkach takie same. to wynika jeszcze z jednej rzeczy: wrażliwości/właściwości kazdej matrycy na określone półtony. W zależności od zestawienia tonalnego sceny rezultaty testów mogą być różne – podobnie jak w muzyce w kwestii głośności, tak w fotografii o ‘jasności’ zdjęcia decydują półtony.
Kiedyś na prezentacji Hasselblad H3D Marcin miał okazję rozmawiać z technologiem z filmy Hasselblad i usłyszał coś takiego: każda matryca ma swoje nominalne ISO (czułość bazową). każde ISO powyżej/poniżej to algorytm programowy. czysto teoretycznie można uzyskać te same lub być może nawet lepsze rezultaty samemu dokonując obróbki forsującej ISO100>ISO400 niż zmieniając w ustawieniach aparatu parametr ISO na zadany. dotyczy to w szczególności danych znajdujących się w tzw. światłach. i to w 100% można zobaczyć obrabiając pliki z Leica M9. ISO160 zawiera kosmiczną ilość detalu w cieniach – czegoś takiego nie widzieliśmy na innych matrycach (D3/D700/5dmk2/1Dsmk4/5dmk1). to powoduje że bardzo łatwo uzyskać zdjęcie o dużej rozpiętości tonalnej trzymając się ekspozycji świateł. na szczęście pogoda włączyła już światło, można wyjść na dwór i robić zdjęcia inne niż czarno-białe, więc napewno będzie okazja porównania czterech matryc z np. 50mm.
Marcinie – odgrzewając temat – musielibyśmy zapinać ten sam obiektyw do każdego korpusu, bo dochodzi jeszcze jeden czynnik: parametr T obiektywu (light transmission). Obiektyw o jasności 1.4f może mieć tak na prawdę jasność 1.8 (T), bo właśnie to jest jego prawdziwa jasność wynikająca z przebiegu światła wewnątrz obiektywu.
Wiele się zatem wyjaśniło 🙂 W związku z tym zaczynam dogłębne poznawanie właściwości matrycy w D700, żeby jeszcze lepiej wykorzystać możliwości posiadanego sprzętu. Człowiek myśli, że już tyle wie, a jednak zawsze można się czegoś nowego nauczyć 🙂 I w sumie to jest piękne w fotografii (nawet tej cyfrowej) 🙂 Pozdrawiam i czekam na więcej Waszych spostrzeżeń. Może rozwinie się tu dalsza dyskusja.
Powiem tak. Miałem możliwość nie tylko widzieć ale i samemu robić zdjęcia 7D na 6400 w pokoju oświetlonym przez 4 świeczki (elektrownia wyłączyła prąd a gospodarze więcej świeczek nie mieli) i jeśli chodzi zarówno o AF w takim oświetleniu jak i o kapitalną jakość zdjęć (mimo, że były robione bezpośrednio do JPG a nie wyciągane z RAW-a) po prostu aparat ten mną pozamiatał. Nie było potrzeby w ogóle sięgać po iso 12800. Być może jestem tu nieobiektywny, bo na co dzień robię zdjęcia 20D, przychodzi mi tu jednak do głowy takie pytanie, czy mógłbyś wrzucić gdzieś na sieć kilka surowych (nieobrobionych) jpg z M9 prosto z puszki w oryginalnej rozdzielczości tak by można było samemu sobie zerknąć i ocenić ? A jeśli masz dostęp do 7D/1DmIV czy mógłbyś również porównać zdjęcia z M9 z tymi puszkami ? Sądzę, że taki test w twoim wykonaniu na pewno byłby czymś bardzo wartościowym i wartym przeczytania dla bardzo wielu osób. 🙂
Dasz się skusić ?
pozdr.
J.
@Grzesiek: jedyny test jaki wg mnie ma sens to realne zdjęcia z prawdziwych sytuacji. 7D nie mamy, 1dmkIV nie mamy. ciężko więc porównywać. odnośnie plików JPG prosto z puszki – jest tego w sieci dużo (np. http://www.lenstip.com/1758-news-Leica_M9_-_sample_images.html czy http://www.kenrockwell.com/leica/m9/examples.htm) – czy przydatne – sam musisz ocenić. uściski dla Marty!
Marcin .. już raz wzbudziłeś u mnie chwile przemyśleń nad wejściem w system L .. teraz znowu to czynisz naprawdę wartościowym artykułem.
Gratuluję chęci pisania i dzielenia się takimi informacjami.
Hehe, dobrze jest się dowiedzieć, że aparat kłamie 🙂
Słyszałem już o różnicach w czułościach matrycy u poszczególnych producentów. Chciałbym kiedyś zobaczyć RAWY na poszczególnych kilku czułościach z 5DII, D700 i M9, tej samej sceny na tych samych parametrach ekspozycji, ta sama ogniskowa.
Natywna czułość matryc canonowskich to 250 iso a nikonowskich 200 iso.
Reszta czułości jest kalibrowana napięciowo. Stąd z resztą się bierze zwiększanie zakresu czułości z każdym nowym modelem procesora obrazu. Po prostu szybszy procesor jest w stanie szybciej rozróżnić światło padające na matrycę od szumu podgrzanego sensora. Co ciekawe bardzo nierówny jest przyrost czułości i szumu. Canonach wygląda to tak, że najmniej szumi na czułościach iso – 160, 320, 640 i 3200 (warto samemu zrobić testowe darki) i te czułości najbardziej nadają się do forsowania (szczególnie 320 i 640 iso).
Albert, a jakieś źródło tej informacji o natywnej czułości matrycy Canona? A propos tego co napisałeś – trochę negując to ISO250 a trochę wyjaśniając. Załóżmy nieco inaczej – natywna czułość matrycy to ISO200 a skutkiem braku precyzji wychodzi z tego czułość ISO250 – nie powinno nas to dziwić. Bywa. Natomiast a propos iso160-320-640. Jeżeli będziemy trzymać się teorii ISO200 i linearnego przyrostu czułości – to ISO320 to nic innego jak ISO400 forsowane programowo w dół o 1/3 przesłony. Czyli następuje naturalną koleją rzeczy spadek szumu. To by też wyjaśniało dlaczego ISO250 szumi więcej – algorytm/program w procesorze obrazu dokonuje ‘ruchu’ ekspozycji od najbliższej natywnej wartości linearnej czyli w tym przypadku forsuje ‘do góry’. Czyli podnosi to szumy. Natywne ISO daje nam większą rozpiętość tonalną, ISO forsowane w dół daje nam mniejszy szum ceną rozpiętości tonalnej. To sugeruje dwa logiczne zastosowania: do scen z dużą rozpiętością tonalną lepiej używać natywnego ISO, do scen o ograniczonej dynamice – ISO forsowane w dół (celem ograniczenia szumów i ograniczenia wypaleń świateł). Z tego powodu warto zamiast ISO6400 użyć ISO5000 – właśnie ze względu na zachowanie w obrazie większej ilości niewypalonych świateł.
[…] Paradoksalnie matryca ustawiona na ISO 800 w Leice M9 i pozostałych modelach rodziny i tak jest czulsza mniej więcej o półtorej przesłony w stosunku np. do Nikona D700 pochodzącego z tego okresu. Dochodzi do tego możliwość wydłużenia czasów otwarcia migawki bez obawy o poruszenie. Leica nie ma klepiącego lustra i nic się nie trzęsie trakcie fotografowania. Chętnych potrzebujących więcej informacji na ten temat odsyłam to tego testu. […]