Ponoć w majówkę zwykle gdzieś leje. Nie dość tego – w tym sezonie za każdym razem jak jechaliśmy robić zdjęcia ślubne i ktoś krakał że “na pewno będzie padać” to nie padało. Nie żebyśmy twierdzili, że mamy do tego dobrą rękę – ale jest taka jedna parasolka, którą wozimy i… kiedyś ją oprawimy w grube szkło – będzie można do niej pielgrzymować po pogodę na wybrany dzień 🙂
Kasia z Łukaszem zwani Barankami, ranne ptaszki (o czym dowiedzieliśmy się przy okazji pleneru) zaprosili nas na swój ślub w Dworze Stare Kotlice. Gdzie to jest – nadal nie wiemy, ale jest tam cicho i spokojnie – miejsce zdecydowanie dobre na złapanie oddechu z daleka od wszystkiego. O ludziach dowiadujemy się niezmiennie na podstawie drobnych gestów i rzeczy, które zwykle na co dzień wobec wszystkich szczętnie skrywają. Jesteśmy szczęściarzami widzącymi właśnie taką bezbronną szczerość czyichś uczuć i intencji. Dziękujemy.
Apparently in May usually it’s raining somewhere. Not quite this – this season every time we were going for wedding coverage someone cracked that “it will rain” it actually did not. Not that we have a good hand for this – but there is one umbrella we carry and … we’ll put it in thick glass one day – you will be able to pilgrimage to it to get the weather on your special day.)
Kasia with Lukasz called Lambs, early birds (which we learned on the occasion of the open air) invited us to our wedding in Stare Kotlice. Where it is – we still do not know – GPS showed it in midle of nowhere, but it is quiet and peaceful – a place definitely good for catching a breath away from everything. We learn invariably about people on the basis of small gestures and things that usually hide in the face of everyone. We are the lucky ones seeing just such a defenseless sincerity of one’s feelings and intentions. Thank you.
light: Strefa Światła
venue: Dwór Stare Kotlice
[ess_grid alias=”contactbooking”]