Sesja przed ślubem jest świetnym pomysłem na złapanie dystansu do nadchodzącego ślubu, oderwanie się od problemów, decyzji czy po prostu znalezienia chwili dla siebie.
Nasza podróż na sesję do Chorwacji rozpoczyna się na lotnisku, gdzie polegiwaliśmy na rozłożonych na podłodze bagażach podręcznych. Nawet nam nie przeszło przez głowę, że oczekiwanie na samolot do Splitu zajmie prawie 3 godziny. Miało być tak na spokojnie: lądujemy w Splicie, będzie czas na spokojną kolację i omówienie planu działania na następny dzień. Wyszło tak, że kolację zjedliśmy na lotnisku wściekając się na przeciągające się spóźnienie i wielką niewiadomą, czy samolot w ogóle poleci. Dobrze, że nie poleciał, bo teraz nie pisalibyśmy tej historii 🙂 Okazało się, że wykryto w samolocie poważną awarię i sprowadzano z Wiednia inny samolot.
Wylądowaliśmy cali i zdrowi ale za to zmęczeni z planem, że od godziny 8 rano startujemy ze zdjęciami, bo potem będzie zbyt ostre słońce 🙂 No cóż… Kiedy ląduje się o 1wszej w nocy, a w łóżku jesteś o 3.30 nad ranem, to ciężko się rano wstaje 🙂
Realia późnego przylotu
Prawda jest taka, że wsiedliśmy na łódź i odpłynęliśmy w błękit morza dopiero około 10-tej. Zdjęcia robiliśmy w pełnej “żarówie” i ogromnym upale, który na szczęście chłodziła morska bryza.
Tu należą się brawa dla naszych modeli. O ile my spływaliśmy potem wyginając się z aparatami, oni musieli dać z siebie wszystko razy 2! Ponieważ oprócz zdjęć, był też kręcony film! Większą część dnia spędziliśmy na łodzi, schodząc dwa razy na ląd, aby zrobić kilka zdjęć ujęć w innych okolicznościach niż łódź 🙂
Po zachodzie słońca byliśmy wszyscy tak potwornie zmęczeni, że w wieczornych klimatach Trogiru zrobiliśmy zaledwie kilka ujęć. Jedliśmy pyszną kolację marzyliśmy wszyscy już tylko o tym, aby przyłożyć głowy do poduszki, bo zostało nam zaledwie kilka godzin rano na zdjęcia, przed powrotem do Warszawy. No i cóż.. wracaliśmy z restauracji do hotelu “na skróty”… To były takie skróty, które wszyscy zapewne zapamiętają na zawsze 😀 Nie wiem ile kilometrów przeszliśmy ledwie powłócząc nogami… trafialiśmy wciąż w ciemne, ślepe zaułki. Skróty skończyły się tak, że Sylwia w długiej sukni, Konrad w eleganckiej koszuli, przeskakiwali przez płot (bardzo wysoki!!!).
Następny dzień
Drugi dzień zdjęciowy przywitał nas jeszcze większym upałem i zerową bryzą, więc tym chętniej nasi modele wskoczyli do wody 🙂
Na marginesie: powstało bardzo mało zdjęć “dookoła”, czyli tych pokazujących okoliczności w jakich fotografowaliśmy. Głównie dlatego, że autentycznie nie było na to czasu!
To była cudowna podróż, gdzie Agnieszka wielokrotnie pokonywała swoje lęki (np lęk wysokości i przejście przez trap na pokład), gdzie śmialiśmy się do bólu brzucha, gdzie dowiedzieliśmy się, że wystarczy kilkanaście godzin na łodzi, aby po zejściu z niej wciąż czuć bujanie.
Kochani, dziękujemy Wam za tą cudną podróż!
Dziękujemy Ani Wysokińskiej za cudowny makijaż i fryzurę oraz Rekinom Filmowym za wzorową współpracę!
8 Comments
Add comment Cancel reply
This site uses Akismet to reduce spam. Learn how your comment data is processed.
Niesamowita para. A cała sesja jest jak bomba energetyczna, witamina D w wersji 4000 jednostek <3
Dzięki Iza, ściskamy!
Zmysłowa sesja, piękna para, świetne zdjęcia gratuluję.
Świetna sesja! Jestem pod wrażeniem.
Kapitalne zdjęcia. Pełne słońca, emocji i pięknych kolorów. Świetna robota!
Wygląda filmowo, słonecznie, blisko, emocjonalnie, na bogato – jednym słowem: świetnie!
Piękna sesja 🙂
Piękne zdjęcia, cudowne światło – aż chciałoby się tam być :)))
Pozdrawiam serdecznie 🙂